To pierwsza sylwestrowa noc w moim krótkim życiu. Nie jestem
zachwycony. Błyski i huki wystrzałów były tak straszne, że nie pomogło nawet
schowanie się pod kołdrę. Kot opowiadał, ze miał jeszcze gorzej, bo wieczorem
wybrał się jak zwykle na spacer i to całe zamieszanie spotkało go gdzieś na
otwartej przestrzeni. Nie dość, że hałaśliwie, to jeszcze zimno.
Prawdę mówiąc, nie rozumiem, o co tym ludziom chodzi.
Najpierw przez tydzień przygotowują się do sylwestrowych szaleństw, wymieniają
się niezawodnymi ponoć sposobami na kaca, a potem nie śpią prawie całą noc,
budzą tych, którzy jak ja chcieliby spokojnie spać i jeszcze w noworoczny
poranek wstają późno z bólem głowy i/albo innymi nieprzyjemnymi
dolegliwościami.
Nawet mój rozsądny skądinąd Pan kazał mi napisać dzisiaj coś
na temat kaca. A co ja mogę napisać? Nie mam doświadczeń pewnego jamnika,
który w każdego Sylwestra wsadza nos do kieliszków z szampanem, a potem zasypia
w kącie pokoju i budzi się dopiero w noworoczne popołudnie. Nie
będę też reklamował książki Przepisy
na kaca, bo po pierwsze, zrobili to wcześniej inni pracownicy naszego
antykwariatu, po drugie, teraz byłaby to już musztarda po obiedzie, a po
trzecie, znam jedyny niezawodny sposób na kaca – zachować jak ja całkowitą
abstynencję.
Tak, tak, należy brać ze mnie przykład. Nie skosztowałem
wczoraj ani grama alkoholu i dziś wstałem o siódmej rano zdrowiusieńki, rześki,
gotowy do obszczekiwania sylwestrowych gości z sąsiednich domków letniskowych
albo ze schroniska na Lubogoszczy. I jeszcze obejrzałem sobie wyjątkowo piękny
wschód słońca nad lekko zaśnieżonymi górami.
*
Pozostając w tak znakomitym nastroju, zdrowy na ciele i
umyśle, mogę przyznać nagrodę w moim ogłoszonym przed świętami konkursie.
Obiecaną książkę „Psy rasowe” otrzymuje pani Anna Kotwica, której poemat
na moją cześć zamieściłem w poprzednim wpisie blogowym. Pani Anno, dziękuję
zwłaszcza, że zwróciła Pani uwagę na mój biały krawacik i w ogóle na to, jakim
jestem przystojniakiem. No, może jeszcze należało rozwinąć dokładniej temat
moich wyjątkowo pięknych uszu, z których jestem bardzo dumny – ale nie wypada
za wiele wymagać. Proszę przesłać swoje dane na adres antykwariat@tezeusz.pl,
aby pracownicy antykwariatu mogli zająć się wysyłką nagrody.
Wprawdzie konkurs został zamknięty, ale nie zamierzam ograniczać
osób, którym w przyszłości przyjdzie ochota pisać panegiryki na moją cześć.
Przeciwnie, bardzo zachęcam i obiecuję, że w zasobach antykwariatu znajdę dla nich
jakąś drobną rekompensatę.
*
I jeszcze jedna ważna sprawa, o której prawie zapomniałem: w
Nowym Roku 2012 życzę wszystkim samych radosnych chwil - nie tylko w
towarzystwie książek z Antykwariatu Tezeusza. Do życzeń dołącza się oczywiście
kot Tezeusz i odpoczywająca po Sylwestrze reszta personelu.
Faktycznie, uszka urocze;)Może kiedyś zajmę się specjalnie nimi;) A tymczasem dziękuję za nagrodę;)
OdpowiedzUsuń