niedziela, 1 stycznia 2012

Przetrwaliśmy Sylwestra! I co dalej?


To pierwsza sylwestrowa noc w moim krótkim życiu. Nie jestem zachwycony. Błyski i huki wystrzałów były tak straszne, że nie pomogło nawet schowanie się pod kołdrę. Kot opowiadał, ze miał jeszcze gorzej, bo wieczorem wybrał się jak zwykle na spacer i to całe zamieszanie spotkało go gdzieś na otwartej przestrzeni. Nie dość, że hałaśliwie, to jeszcze zimno.

Prawdę mówiąc, nie rozumiem, o co tym ludziom chodzi. Najpierw przez tydzień przygotowują się do sylwestrowych szaleństw, wymieniają się niezawodnymi ponoć sposobami na kaca, a potem nie śpią prawie całą noc, budzą tych, którzy jak ja chcieliby spokojnie spać i jeszcze w noworoczny poranek wstają późno z bólem głowy i/albo innymi nieprzyjemnymi dolegliwościami.

Nawet mój rozsądny skądinąd Pan kazał mi napisać dzisiaj coś na temat kaca. A co ja mogę napisać? Nie mam doświadczeń pewnego jamnika, który w każdego Sylwestra wsadza nos do kieliszków z szampanem, a potem zasypia w kącie pokoju i budzi się dopiero w noworoczne popołudnie. Nie będę też reklamował książki Przepisy na kaca, bo po pierwsze, zrobili to wcześniej inni pracownicy naszego antykwariatu, po drugie, teraz byłaby to już musztarda po obiedzie, a po trzecie, znam jedyny niezawodny sposób na kaca – zachować jak ja całkowitą abstynencję.

Tak, tak, należy brać ze mnie przykład. Nie skosztowałem wczoraj ani grama alkoholu i dziś wstałem o siódmej rano zdrowiusieńki, rześki, gotowy do obszczekiwania sylwestrowych gości z sąsiednich domków letniskowych albo ze schroniska na Lubogoszczy. I jeszcze obejrzałem sobie wyjątkowo piękny wschód słońca nad lekko zaśnieżonymi górami.

*

Pozostając w tak znakomitym nastroju, zdrowy na ciele i umyśle, mogę przyznać nagrodę w moim ogłoszonym przed świętami konkursie. Obiecaną książkę „Psy rasowe” otrzymuje pani Anna Kotwica, której poemat na moją cześć zamieściłem w poprzednim wpisie blogowym. Pani Anno, dziękuję zwłaszcza, że zwróciła Pani uwagę na mój biały krawacik i w ogóle na to, jakim jestem przystojniakiem. No, może jeszcze należało rozwinąć dokładniej temat moich wyjątkowo pięknych uszu, z których jestem bardzo dumny – ale nie wypada za wiele wymagać. Proszę przesłać swoje dane na adres antykwariat@tezeusz.pl, aby pracownicy antykwariatu mogli zająć się wysyłką nagrody.

Wprawdzie konkurs został zamknięty, ale nie zamierzam ograniczać osób, którym w przyszłości przyjdzie ochota pisać panegiryki na moją cześć. Przeciwnie, bardzo zachęcam i obiecuję, że w zasobach antykwariatu znajdę dla nich jakąś drobną rekompensatę. 

*

I jeszcze jedna ważna sprawa, o której prawie zapomniałem: w Nowym Roku 2012 życzę wszystkim samych radosnych chwil - nie tylko w towarzystwie książek z Antykwariatu Tezeusza. Do życzeń dołącza się oczywiście kot Tezeusz i odpoczywająca po Sylwestrze reszta personelu.

1 komentarz:

  1. Faktycznie, uszka urocze;)Może kiedyś zajmę się specjalnie nimi;) A tymczasem dziękuję za nagrodę;)

    OdpowiedzUsuń