wtorek, 7 sierpnia 2012

Pozdrowienia z Gdańska


Niech tytuł dzisiejszego wpisu nikogo nie zmyli. Nie jestem wcale w Gdańsku. Nie zabrano mnie, choć padła nawet taka propozycja, żebym pojechał i pilnował w nocy stoiska. Moja pani stwierdziła jednak, że przestraszyłbym może jakichś potencjalnych złodziei, ale też zamknięty na noc w jarmarkowym namiocie pogryzłbym sporo książek. No i ma za swoje. Też nie pojechała i zamiast spędzać wakacje nad morzem, pilnuje w Kasince firmowych spraw. Kto pod kim dołki kopie…

Telefoniczne pozdrowienia mam natomiast od mojego pana, za którym chyba już trochę tęsknię. Nie widzieliśmy się przecież ponad tydzień. Są też dla mnie pozdrowienia na pocztówce od mojej ulubienicy Basi. To znaczy, prawdę mówiąc, nie zostałem tam jakoś specjalnie wymieniony, ale myślę, że skoro pozdrowienia są dla wszystkich w Antykwariacie Tezeusza, to mnie również one dotyczą. W każdym razie macham z podziękowaniem ogonem do całej ekipy antykwariatu, która obsługuje teraz klientów na naszym pięknym stoisku, zaprojektowanym przez gdańskiego architekta pana Przemka Kryszka, a wykonanym przez pana Darka Jakubiaka, rzemieślnika z Kasinki. (Chciałem powiedzieć: „zaprzyjaźnionego rzemieślnika”, ale czy mogę przyjaźnie myśleć o kimś, kto ostatnio usunął dziurę w naszym płocie, uniemożliwiając mi tym samym ciekawe spacery na sąsiednie podwórka?)



Słyszeliście pewnie o efekcie motyla. którego lekkie poruszenie skrzydeł może wywołać burzę w odległej części świata. Z efektem machającego ogona jest całkiem przeciwnie – taki życzliwy ogon, na przykład mój, może odpędzić burze, ulewy, wichury, których w tym roku nie brakuje. Chyba zresztą trochę za późno zabrałem się do tego machania, bo podczas gdy ja śpię w mojej zacisznej budzie. biegam sobie spokojnie po podwórku albo wyleguję się w trawie, słuchając szumu strumyczka, ekipa Antykwariatu Tezeusza przeżywa przygody mrożące krew w żyłach.

Nie mam zbyt dużego doświadczenia, jeżeli chodzi o letnią pogodę, bo za kilka dni skończę dopiero pierwszy rok życia, ale mądrzejsi ode mnie mówią, że tegoroczne lato obfituje wyjątkowo w gwałtowne zjawiska atmosferyczne. W ubiegły piątek mój pan z pracownikami zbudował prawie okręt z palet, żeby uchronić nasze książki przed oberwaniem chmury. Dzisiaj na odmianę silny wiatr zrzucił na głowę jednej z pracownic kilka opasłych tomów…  Do tego plaga komarów, złośliwość policji, która zakwestionowała stan techniczny jednego z naszych samochodów, będącego dziesięć dni po oficjalnym przeglądzie i wreszcie opieszałość Poczty Polskiej w dostarczaniu paczek z książkami uzupełniającymi nasz asortyment na Jarmarku Dominikańskim…

Jak widać, bardzo mocno muszę machać ogonem, żeby odpędzić od naszego stoiska różne złe moce. Zabieram się więc do tego natychmiast. Tylko jeszcze na zakończenie zaproszę wszystkich przebywających latem w Gdańsku na stoisko Antykwariatu Tezeusza, które ma być czynne do 19 sierpnia. Mnie tam wprawdzie nie będzie, jak już nadmieniłem powyżej, co stanowi istotny brak, ale za to książki znajdziecie naprawdę WSPANIAŁE!!!